nowości na e-mail
wpisz adres:


napisz do nas
Copyright © Klub Gaja
Strona Główna » Co Robimy? » Inspirujemy » Prawa Człowieka » Wolny Tybet
Prawa Człowieka
aktualna pozycja:
» Wolna Czeczenia
Wolny Tybet
» Wojna Stop

Wolny Tybet

Sport, Igrzyska, Wolny Tybet !

W dniu otwarcia igrzysk olimpijskich nie możemy zapomnieć o narodzie tybetańskim i ich wieloletniej pokojowej walce o wolność dla swojego kraju. Chiny, organizator igrzysk olimpijskich, od ponad połowy wieku okupuje Tybet, łamie podstawowe prawa człowieka.

 

W piątek 08.08.2008 roku o godz. 12.00 koło mostu na rzece Białej na ul. 11 listopada w Bielsku-Białej odbyła się akcja protestacyjna przeciwko okupacji Tybetu przez Chiny, zorganizowana przez Klub Gaja i przyjaciół.

 

Wydarzeniu towarzyszył krótki happening w wykonaniu Klubu Gaja. Pojawiły się flagi tybetańskie i chiński smok - symbol olimpiady w Pekinie. W akcji uczestniczyło okolo 100 osób.


Milczący Protest

W dniu 20 marca 2008 w Bielsku-Białej Klub Gaja wraz z przyjaciółmi zorganizował Milczący Protest wobec brutalnej przemocy chińskiej armii w Tybecie. 

 

Bez okrzyków, bez nienawiści, bez przemocy.
W milczeniu, w skupieniu, w braterstwie z cierpiącymi Tybetańczykami.

W akcji wzięło udział około 100 osób. Na zakończenie została spalona i wrzucona do rzeki Białej kukła Przemoc ( był to pierwszy dzień astrologicznej wiosny).

 


Wolny Tybet

Zawsze podkreślałem, że starożytna kultura Tybetu miała ogromny wpływ na moje życie i pracę dla Ziemi i zwierząt.

 

W tej tak dramatycznej dla Tybetańczyków chwili, jedyne co mogę zrobić to prosić wszystkich o zapalenie świecy w intencji wolności i demokracji na Dachu Świata.

Jacek Bożek

 

Wywiesilismy flagę Tybetu w Wilkowicach. Nie bądźmy obojętni.

 

marzec 2008


Studenci dla Wolnego Tybetu

Zwierzęta Dalajlamy

"W sobotę Studenci dla Wolnego Tybetu i Klub "Gaja" wykupili przeznaczone na zabicie zwierzęta. Dożyją spokojnie starości w ośrodku chrześcijańskiej wspólnoty

Młodzi działacze uczcili w ten sposób siedemdziesiąte urodziny XIV dalajlamy - politycznego i duchowego przywódcy Tybetańczyków i laureata Pokojowej Nagrody Nobla.

- Zwyczaj wykupywania zwierząt dla podarowania im życia to stara tybetańska tradycja. Robi się to w jakiejś dobrej intencji. Zawiązuje się im pięciokolorową lub czerwoną kokardkę i to jest znak, że tego zwierzęcia nie wolno zabić - mówi Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, pomysłodawca akcji wykupienia zwierząt. Zrealizowało ją, za zebrane specjalnie w tym celu pieniądze, Stowarzyszenie Studenci dla Wolnego Tybetu.

- Intencją jest długie życie Dalajlamy i wolność dla narodu tybetańskiego, któremu grozi kulturowa i fizyczna zagłada z powodu trwającej od pięćdziesięciu lat chińskiej okupacji - mówi Lilianna Skoczylas ze stowarzyszenia.

W akcji pomógł im Klub "Gaja", który kilka lat temu rozpoczął akcję wykupywania koni przeznaczonych na rzeź. "Gaja" znalazła miejsce, gdzie wykupione przez Studentów zwierzęta dożyją spokojnie naturalnej śmierci: gospodarstwo Chrześcijańskiej Grupy Wsparcia. - Mieszkają u nas bezdomni trzeźwiejący alkoholicy. Zwierzaki uczą ich miłości, cierpliwości i odpowiedzialności. Komuś, kto doznał i uczynił w życiu wiele zła, czasem łatwiej jest nawiązać kontakt ze zwierzęciem niż z człowiekiem - mówi pastor Ryszard Zimoń.

Gospodarstwo znajdujące się we wsi Leszczyny Małe pod Pabianicami jest jego własnością - oddał je na potrzeby wspólnoty. Mieszka w nim już m.in. Grom - koń ślepy na jedno oko, kilka przygarniętych psów, Pan Perliczka (ma tak przenikliwy głos, że z gospodarstwa uciekły szczury) i kanarek, który odkąd zamieszkał we wspólnocie, przestał sobie wyskubywać pióra.

W sobotę dołączyły do nich kolejne wykupione przez Studentów. Półroczny knurek Rudy po wykastrowaniu miał iść pod nóż. W gospodarstwie pożyje dobre kilkanaście lat. Zaprzyjaźni się może z loszką (samica dzika) Dzidką, która - jak zachwalał jej poprzedni właściciel - jest w wieku, kiedy ma najlepsze mięso. Do gospodarstwa trafiły też dwie owce rasy mięsnej: Nima (z tybetańskiego - Słońce) i Dała (tyb. - Księżyc). Ich poprzedni właściciele likwidowali stado. Młodsze owce mogą trafić do rozrodu, ale Nima i Dała mają już po pięć lat, więc są w wieku "rzeźnym". Teraz mają szansę przeżyć kilkanaście lat.

Przyszła też gąska Karpo (tyb. - Biała) i koza Zuza. Za kilka dni dołączy do nich krowa wykupiona prosto z rzeźni.

- Ucieszą się dzieci, które zapraszamy do naszego gospodarstwa. To dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawne. Dla nich takie "zoo" to atrakcja i przyjemność: można się przytulić do zwierzaka, nakarmić, poobserwować. To uczy wrażliwości na świat - mówi pastor Zimoń"
Ewa Siedlecka, Gazeta Wyborcza, 11.07.2005 rok.

 

Tybetańczycy palą futra, Pekin wietrzy spisek
Na wezwanie Dalajlamy Tybetańczycy zaczęli palić swoje futra z zagrożonych gatunków zwierząt. Władze chińskie surowo im tego zabraniają, wietrząc w akcji polityczną prowokację przywódcy buddystów


Na przeszmuglowanej z Tybetu taśmie wideo pokazanej w ubiegły piątek korespondentom prasy zagranicznej w Dharmsali w Indiach widać stosy palących się cętkowanych i pręgowanych skór. Przemycił ją 35-letni tybetański mnich Lobsung Cheophal. Chciał, by Dalajlama, religijny przywódca Tybetu, przekonał się, jak Tybetańczycy odpowiedzieli na jego apel w obronie ginących drapieżników Płaskowyżu Tybetańskiego. Gangi kłusowników z bronią maszynową wystrzeliwują tamtejsze lamparty, lisy, ibrysy oraz tygrysy, by ich futra zdobiły tybetańskie tradycyjne kurtki, czyli czuby.

W styczniu z okazji uroczystości buddyjskiej Kalacakra Dalajlama przypomniał, że buddystom nie wolno zabijać. Słuchało go 20 tys. Tybetańczyków przybyłych z Chin. Powiedział im, że "odczuwa wstyd", kiedy patrzy na Tybetańczyków odzianych w skóry i futra. Od człowieka, którego słowa są dla Tybetańczyków święte, usłyszeli: - Wróciwszy do domu, pamiętajcie, co wam mówiłem: nigdy nie używajcie, nie sprzedawajcie i nie kupujcie dzikich zwierząt ani niczego co od nich pochodzi.

Od słów do czynów

Słowa Dalajlamy zapadły w tybetańskich sercach. - Wielu Tybetańczyków było tak poruszonych, że wyjeżdżając z Dharmsali, obiecali, że pozbędą się futer i skór po powrocie do domu - mówi jeden z emigracyjnych działaczy tybetańskich.

Ochrona środowiska stała się jednym z priorytetów buddyjskiego przywódcy. Rok temu tybetański noblista włączył się w kampanię indyjskich ekologów alarmujących o wielkiej jatce zwierząt na pograniczu Indii, Nepalu i Chin. W sierpniu 2005 r. wyszedł wspólny raport Indyjskiego Towarzystwa Ochrony Dzikiej Przyrody (WPSI) i Międzynarodowej Agencji Badania Środowiska (EIA), który potwierdza, że kłusownictwo się nasila. Na skóry jest popyt w Tybecie i w Chinach. Regionalne święto z tubylcami odzianymi w przepyszne futra to jedna z atrakcji dla turystów, których władze chcą ściągnąć do Tybetu. Organy wewnętrzne, kły i kości zwierząt są wykorzystane w tradycyjnej medycynie chińskiej. - Popyt w Chinach jest tak wielki, że w Indiach i Nepalu kłusownictwo i nielegalny handel wymknęły się spod kontroli - mówi Belinda Wright, która kierowała grupą ekologów zbierających dokumentację do raportu.

Na początku lutego z Tybetu i sąsiednich prowincji Gansu, Qinhai i Syczuanie, gdzie mieszka ludność tybetańska, napłynęły informacje o zrzucaniu kurtek z futrami, zbieraniu i paleniu skór oraz o spadku liczby czub w czasie regionalnych festiwali. Podczas gdy chińska służba bezpieczeństwa szukała organizatorów, miejscowi urzędnicy radzili, by palić skóry dyskretnie "we własnym zakresie" na podwórkach domów. O tym, że akcja była skuteczna świadczył natychmiastowy spadek cen futer dzikich zwierząt.

Największe palenie odbyło się 11 lutego na dziedzińcu buddyjskiego klasztoru Kirti w chińskiej prowincji Qinhai. Spłonęły skóry o wartości ocenianej na 75 mln dol. Na następny dzień zapowiadano podobną akcję w tym samym klasztorze, ale władze zabroniły jej przeprowadzenia. Czy Tybetańczycy się z tym pogodzą, na razie nie wiadomo.

Pekin uważa, że cała kampania jest zorganizowana i ma charakter polityczny. Pod płaszczykiem chwytliwego hasła wygnany Dalajlama próbuje odzyskać wpływy. Dlatego też chińscy urzędnicy chodzą od domu do domu w Tybecie i zakazują niszczenia skór - mówi Adam Kozieł z Fundacji Helsińskiej. Dla postrachu na ulice Lhasy i innych miast wprowadzono policje i wojsko.

Z Dalajlamą o przyszłości

Niezależnie od akcji skierowanej przeciw paleniu futer Pekin prowadzi poufne rozmowy z ludźmi Dalajlamy. W stolicy Chin doszło w ostatnich dniach do kolejnej już rundy takich rozmów. Dalajlama powtarza, że jego celem nie jest niepodległy Tybet, lecz szeroka autonomia w ramach Chin. - To na razie tylko "rozmowy o rozmowach" - mówi Kozieł.

Dlaczego jednak Chiny w ogóle podjęły rozmowy z wysłannikami tego, którego nazywają "szarlatanem" i "przywódcą separatystów"? Jedno z wyjaśnień brzmi: chcą mydlić oczy Zachodowi, gdzie jest duża sympatia dla Tybetu, i powstrzymać protesty obrońców Tybetu - domyśla się Kozieł. Drugie wyjaśnienie to że co rozsądniejsi w chińskich władzach widzą, że mimo represji Tybetańczycy dalej słuchają Dalejlamy.

 Maria Kruczkowska,Gazeta Wyborcza 20-02-2006


Niech Pekin anuluje wyrok śmierci!

List otwarty do najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, Premiera RP Marka Belki, Ministra Spraw Zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza.

2 grudnia 2002 r. skazano, w wyniku nieuczciwego procesu, na śmierć za działalność polityczną dwóch Tybetańczyków - Tenzina Delka oraz Lobsanga Dhondupa. Tenzin Delek Rinpocze był znany z pracy społecznej na rzecz kultury, religii i tożsamości narodowej Tybetańczyków. Był uczniem Dalajlamy, głosił ideę działań bez użycia przemocy oraz poszanowania naturalnego środowiska. Władze chińskie widziały w nim zagrożenie dla utrzymania kontroli w regionie. Lobsang Dhondup wbrew międzynarodowym protestom został stracony 26 stycznia 2003 r.

Ciążący na Tenzinie Delku Rinpocze wyrok śmierci może być wykonany w każdym czasie po 2 grudnia br., kiedy to mijają dwa lata od prawomocnego skazania go przez sąd pierwszej instancji.

Polska jako członek wielkiej rodziny państw demokratycznych musi w zdecydowany sposób zajmować stanowisko w kwestiach dotyczących naruszeń podstawowych praw człowieka, uderzających w ludzką godność, zarówno względem państw małych i słabych, jak i państw wielkich i mocarstwowych. Prawa człowieka są bowiem wartością uniwersalną i nadrzędną i nie mogą być przedmiotem politycznych targów i handlowych transakcji.

W związku z powyższym, przyłączając się do działań podejmowanych na całym świecie, wzywamy najwyższe władze Rzeczypospolitej Polskiej do podjęcia wszelkich możliwych i stanowczych kroków w kontaktach z władzami ChRL, mających na celu anulowanie wyroku śmierci wydanego na Tenzina Delka Rinpocze oraz uzyskanie gwarancji ponownego rozpatrzenia jego sprawy w uczciwym i jawnym procesie z udziałem niezależnych obserwatorów międzynarodowych.

Stowarzyszenie Amnesty International Polska, Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Tybetu, ks. Adam Boniecki, Jacek Bożek, Klub Gaja, Irena Dzierzgowska, Władysław Frasyniuk, Konstanty Gebert, prof. Stanisław Godziński, Danuta Kuroń, ks. dr Wiesław Niewęgłowski, Andrzej Potocki, Danuta Przywara, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Henryk Wujec

Gazeta Wyborcza, 3 grudnia 2004 rok


W obronie Tybetu

Reinhold Messner (na zdjeciu), jeden z najsłynniejszych himalaistów, pierwszy na świecie zdobywca Korony Himalajów, wziął udział we wczorajszej milczącej pikiecie pod ambasadą Chin w Warszawie. Organizatorzy - Partia Zieloni 2004, Klub Gaja i Polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Tybetu - solidaryzują się z trojgiem Tybetańczyków, którzy pod siedzibą ONZ w Nowym Jorku prowadzą strajk głodowy "do śmierci". Chcą skłonić Narody Zjednoczone do debaty na temat sytuacji okupowanego przez Chiny Tybetu.
   Messner jest dziś deputowanym do parlamentu Europejskiego: - Minimum, jakiego trzeba żądać, to zaprzestanie politycznych i religijnych represji i niszczenia tybetańskiej kultury - mówił wczoraj. Pikietujący chcieli przekazać pracownikom ambasady petycję z żądaniem uwolnienia skazanego na śmierć tybetańskiego mnicha Tulku Tenzina Delka, ale nikt do nich nie wyszedł.

ES, Gazeta Wyborcza, czwartek 22 kwietnia 2004 rok.

 

Foto: Anna Kras, Dariusz Paczkowski


Skazany na śmierć

 

W kwietniu 2002 roku władze chińskie w Litangu, we Wschodnim Tybecie aresztowały Tenzina Delka Rinpocze - szanowanego i popularnego nauczyciela buddyjskiego, oraz byłego mnicha Lobsanga Dhndupa. Obaj zostali oskarżeni o spowodowanie serii eksplozji bomb. Lobsang Dhondup został skazany na śmierć, Tenzin Delek Rinpocze skazany na śmierć, z dwuletnim zawieszeniem wykonania wyroku.

 

Rinpocze był znany z pracy społecznej na rzecz kultury, religii i tożsamości narodowej Tybetańczyków. Był uczniem Dalajlamy, głosił ideę działań bez użycia przemocy oraz poszanowanie naturalnego środowiska. Władze chińskie widziały w nim zagrożenie dla utrzymania kontroli w regionie.

 

Rząd chiński nie przedstawił żadnych wiarygodnych dowodów przeciwko Tenzinowi Delkowi Rinpocze, ani wobec żadnego z uwięzionych Tybetańczyków. Zostali oni pozbawieni dostępu do niezależnych prawników, procesy były nieuczciwe i niesprawiedliwe.

 

Z powodu masowego międzynarodowego protestu w tej sprawie, władze chińskie zapewniły, że Tenzin Delek Rinpocze oraz Lobsang Dhondup będą mogli złożyć apelację w Sądzie Najwyższym. Pomimo to 26 stycznia 2003 roku, bezpośrednio po utrzymywanym w tajemnicy procesie apelacyjnym w Sądzie Pośrednim stracony został Lobsang Dhondup. Był to pierwszy od ponad dziesięciu lat polityczny wyrok śmierci  wykonany na Tybetańczyku. Tenzin Delek Rinpocze otrzymał wyrok śmierci w zawieszeniu na dwa lata. 7 kwietnia 2004 mijają dwa lata od aresztowania. A więc jest to prawdopodobny termin wykonania wyroku.

 

Klub Gaja w ramach programu praw człowieka "Niech inni nie będą dla nas obcy" włączył się do kampanii przeciwko karze śmierci. Zaprotestuj przeciwko niesprawiedliwym wyrokom!

Szczegóły na stronie Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Tybetu http://www.ratujtybet.org/index.php


FESTIWAL MALARSTWA ŚCIENNEGO 2003

Jedynym orężem Tybetańczyków w walce o wolność i godność jest konsekwentne niestosowanie przemocy. Ich jedynym sojusznikiem w tej walce jesteś Ty.

 

Ta ogólnopolska impreza odbywała się w Gdańsku na Węźle Komunikacyjnym KLINICZNA już po raz czwarty.

 

Głównym organizatorem imprezy jest Piotr Szwabe z Klubu WINDA. Kilka miesięcy wcześniej prezentowaliśmy w tym klubie wystawę "Jak działać dla Ziemi". Tym razem Klub Gaja zaproszony został by namalować graffiti ze swoim przesłaniem na temat łamania przez Chiny praw człowieka w okupowanym Tybecie. Powstał obraz "Wolny Tybet" przedstawiający twarz tybetańskiego mnicha - Palden Gjaco, który był więziony trzydzieści jeden lat przez chińczyków. Tuż obok widać dwóch innych mnichów a nad nimi góruje ciężarówka z chińskimi żołnierzami. Na sąsiadujących ścianach można zobaczyć między innymi kolumnę czołgów z placu Niebiańskiego Spokoju zatrzymaną przez jednego człowieka i chiński znak pokoju. Jest też czerwony kameleon symbolizujący chińską propagandę. Zastosowaliśmy różne techniki graffiti łącząc szablony z malowaniem bezpośrednio z puszki. W festiwalu brało udział wielu artystów i grup. Mieliśmy okazję poznać i wspólnie tworzyć z najlepszą grupą grafficiarzy z Trójmiasta Division Of Aerosol. Szczegóły i galeria fotografii: http://www.independent.pl/murales/info.htm. Dariusz Paczkowski

   

 


Graffiti dla Tybetu

 

Po raz kolejny, przygotowaliśmy wydarzenie artystyczne "Graffiti dla Tybetu", odbyło się ono tym razem w Bielsku-Białej.

 

 

 

 

 

 

 


Jedynym orężem Tybetańczyków walce o wolność i godność jest konsekwentne niestosowanie przemocy. Ich jedynym sojusznikiem w tej walce jesteś Ty.

 

 

 Graffiti i Marsz dla Tybetu

 

10 marca 1959 w Lhasie wybuchło powstanie które, wyrosło z fali antychińskich demonstracji. Tybetańczycy obawiali się, że chińscy żołnierze mogą uprowadzić i wywieźć ich duchowego i politycznego przywódcę Dalajlamę do Pekinu. Powstanie  zostało krwawo stłumione - ze zdobytych w 1966 roku tajnych dokumentów chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej wynika, że zabito wówczas 87 tysięcy Tybetańczyków.

 

Po dziś dzień władze chińskie starają się zlikwidować naród Tybetański niszcząc nie tylko tradycję, religię i struktury społeczne, ale także dewastując środowisko naturalne. W Tybecie przechowywane są odpady radioaktywne, wycinane są lasy. Efektem tych działań są np.: ogromne powodzie w innych rejonach Azji.

Co roku dla upamiętnienia rocznicy wybuchu powstania w Tybecie tysiące ludzi w wielu miejscach na świecie upomina się o przestrzeganie przez Chińczyków praw człowieka.

 

W 2003 roku Klub Gaja wspólnie z Polskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Tybetu i Students for a Free Tibet  przygotował w Warszawie wydarzenie artystyczne "Graffiti dla Tybetu" oraz zorganizowany już po raz drugi "Marsz dla Tybetu".
Już 6 marca na billboardzie malowaliśmy graffiti dotyczące łamania praw człowieka w Tybecie. Był to świetny sposób by zapowiedzieć "Marsz dla Tybetu" który, zaplanowaliśmy na 9 marca.

 

"Kilkia godzin powstawało graffiti na billboardzie przy ul. Chałubińskiego. Od wczoraj można tam oglądać scenę ilustrującą sytuację Tybetańczyków w Chinach. Na billboardzie widać dwóch kłaniających się Tybetańczyków. Nad nimi góruje olbrzymia ciężarówka wypełniona chińskimi żołnierzami, dołem wije się drut kolczasty."
                                                                                                   Gazeta Wyborcza 7marca 2003 r.

 

Wydarzenie to spełniło nasze oczekiwania. Zainteresowanie  mediów było spore. Ukazało się kilkanaście informacji w prasie, radiu oraz telewizji. Pomimo trudnych warunków atmosferycznych było to także udane przedsięwzięcie artystyczne. Billboard został nam bezpłatnie udostępniony przez firmę STRÖER a farby podarowane przez MOTIP DUPLI POLSKA.

 

W "Marszu dla Tybetu" wzięło udział około 300 osób. Na Placu Zamkowym rozpoczęliśmy od happeningu odwołującego się do kultury i tradycji tybetańskiej. Rozwieszanie tęczowych chorągiewek, śpiewy tybetańskich mnichów i usypywanie z kolorowego piasku  słów "Tybet" skupiło uwagę wszystkich. W tę przestrzeń  wdarł się jeden z aktorów ubrany w mundur chińskiego żołnierza.

 

"Happeningiem, podczas którego Chińczyk miażdżył czerwonym walcem tybetańską mandalę, i Marszem dla Tybetu uczczono wczoraj 44. rocznicę wybuchu powstania w Tybecie. Marsz zakończył się pod ambasadą Chin, która ostatnio intensywnie zabiegała, by polscy politycy nie upominali się o prawa Tybetańczyków."
                                                                                                    Gazeta Wyborcza 10 marca 2003 r.

 

Pod ambasadą zapaliliśmy znicze i skandując  "Wolny Tybet" domagaliśmy się przestrzegania praw człowieka i natury w Chinach i Tybecie. Akcja w obronie Tybetu związana jest z programem praw człowieka "Niech inni nie będą dla nas obcy". Od 1998 roku Klubu Gaja podejmuje w nim działania na rzecz akceptacji dla różnorodności kulturowej i przeciwdziałania przemocy i ksenofobii. Prowadzimy warsztaty, prelekcje, organizujemy wystawy i spektakle oraz wydarzenia medialne. Wspieramy akcje zbierania podpisów w sprawie łamania praw człowieka.  

 

Dariusz Paczkowski

Koordynator programu praw człowieka

"Niech inni nie będą dla nas obcy".

 


 W sprawie Tybetu

 

Klub Gaja w ramach programu praw człowieka "Niech inni nie będą dla nas obcy" ogłosił ogólnopolską akcję wysyłania listów, faksów, e-maili oraz telefonowania z protestami do Posła Jana Chaładaj z SLD, który blokuje sejmowe inicjatywy w sprawie przestrzegania praw człowieka w Chinach. Chcemy w ten sposób doprowadzić do zmiany jego postawy. Prosimy o włączenie się do akcji oraz rozpropagowanie tej informacji.

Oto artykuł jaki ukazał się 9 października 2002 roku w "Gazecie Wyborczej" przedrukowany z "Gazety Polskiej" autorstwa Piotra Lisiewicza.

 

Chiński kurier z SLD.
Poseł Jan Chaładaj z SLD blokuje sejmowe inicjatywy w sprawie przestrzegania praw człowieka w Chinach. Uzasadnia to interesem polskiej gospodarki.
 "Gazeta Polska" ustaliła, że działa m.in. we własnym interesie. (...)
Chaładaj (jako-red.)przewodniczący Polskiej Grupy Unii Międzyparlamentarnej zablokował powstanie w Sejmie obecnej kadencji zespołu na rzecz Tybetu i wielokrotnie sprzeciwiał się występowaniu przez polski parlament w sprawach przestrzegania praw człowieka w Chinach. Poseł jest zastępca dyrektora generalnego oraz wiceprzewodniczący rady nadzorczej w firmie Kolmex. Jak ustaliliśmy, firma ta wielokrotnie zabiegała o wywiązanie się przez Chiny z kontraktu handlowego (z 1987r, chodzi o sprzedaż 89 węglarek - red.). Chce tez sprzedać w tym roku Chińczykom swoje wagony kolejowe. Wcześniej Chaładaj łączył funkcje parlamentarna z praca w firmie Elektrim. Negocjował tam budowę w Chinach elektrowni. (...)
W latach 1996-97 był wiceministrem współpracy gospodarczej z zagranica
a potem - gospodarki. Odpowiadał tam za kontakty polsko-chińskie.

 

Oto list jaki wysłaliśmy w tej sprawie.

 

 

Bielsko-Biała 23.10.2002 roku.


Szanowny Pan
Jan Chaładaj
Poseł  Sojuszu Lewicy Demokratycznej

Biuro Poselskie

 

 Klub Gaja zwraca się z protestem związanym z blokowaniem przez Pana sejmowych inicjatyw w sprawie przestrzegania praw człowieka w Chinach.
Pisała o tym "Gazeta Polska" oraz  "Gazeta Wyborcza".
Jeżeli te informacje są prawdziwe, to uważamy za niewłaściwe przedkładanie swoich partykularnych interesów nad troskę o zapewnienie podstawowych praw człowieka, tym bardziej, iż Polska otrzymywała w czasach zniewolenia pomoc od wielu narodów świata.
 
Z poważaniem


Jacek Bożek
Prezes
Klubu Gaja


Wolny Tybet

 

9 marca 2002 roku przed Ambasada Chińskiej Republiki Ludowej zorganizowaliśmy wydarzenie informacyjne w przed dzień 43 rocznicy Święta Narodowego Tybetu.


Mieliśmy ze sobą Smoka, transparenty "Żyj i dać żyć innym", "Wolny Tybet", beczkę, na której wybijany był rytm oraz flagę Tybetu.

W ten sposób domagaliśmy się przestrzegania praw człowieka i natury w Chinach i Tybecie. Od 1998 roku Klub Gaja prowadzi program praw człowieka "Niech inni nie będą dla nas obcy". Akcja w obronie Tybetu związana jest z obchodami Europejskiego Tygodnia Przeciwko Rasizmowi w czasie, którego podejmowane są działania na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji, nietolerancji i przemocy.

Powstanie, które wybuchło 10 marca 1959 w Lhasie, wyrosło z fali anty chińskich demonstracji, mających swe korzenie w obawie Tybetańczyków, że chińscy żołnierze mogą uprowadzić i wywieźć Dalajlamę do Pekinu - co przydarzyło się wcześniej wielu duchownym i przedstawicielom administracji tybetańskiej. Powstanie zostało krwawo stłumione - ze zdobytych w 1966 roku tajnych dokumentów chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej wynika, że zabito wówczas 87 tysięcy Tybetańczyków.

Władze chińskie starają się zlikwidować naród Tybetański niszcząc nie tylko tradycję, religię i struktury społeczne, ale także dewastując środowisko naturalne. W Tybecie przechowywane są odpady radioaktywne, wycinane są lasy. Efektem tych działań są np.: ogromne powodzie w innych rejonach Azji.

autor: yoyo ikonki: krysiaida @ deviantart | działa dobrze pod: ie 5.0, netscape6, opera 5 (i wyżej)